Forum www.ktk.fora.pl Strona Główna

 2010-06-05 Z łosiem na dwóch osiach

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
AS
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:15, 18 Maj 2010    Temat postu: 2010-06-05 Z łosiem na dwóch osiach

Zapraszam na pierwszą rowerową wyprawę Koła.



Ogłoszenie do pobrania w formacie PDF: [link widoczny dla zalogowanych]


Dotarły do mnie głosy, że część czytelników nie jest świadoma, że plakaty wycieczek dość dokładnie opisują przebieg tras, postanowiłem stworzyć legendę do plakatów. Mam nadzieję, że mój dobry przyjaciel dzięki tej legendzie będzie mógł w pełni świadomie wyobrazić sobie przebieg wycieczek Smile. Na zakończenie dodam jeszcze tylko, że kolory oraz style szlaków łączących poszczególne punkty ma plakacie, nie są dyktowane estetyką, a pragmatyzmem. Oto legenda:



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AS dnia Pon 23:05, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BiegamSobie




Dołączył: 30 Paź 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 4:34, 20 Maj 2010    Temat postu:

Dwie osoby z Chotomowa jada na pewno Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BiegamSobie




Dołączył: 30 Paź 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:58, 05 Cze 2010    Temat postu:

Wspaniała wycieczka rowerowa, która prowadziła przez wiele ciekawych zakątków Kampinoskiego Parku Narodowego zorganizowana przez Koło Turystów Kampinoskich. Czteroosobowa ekipa dojechała pociągiem zwanym Słoneczny do Modlina. Stamtąd, ze stacji PKP, gdzie założyłem odwrotnie kask, co zapewne będzie ujęte w relacji Andrzeja, ruszyliśmy mostami nad wysoko podniesionymi wodami Narwi i Wisły, by skręcić w prawo w drogę na Kamion. Po kilku kilometrach wjechaliśmy do Kampinosu. Po krótkim posiłku "zwiedziliśmy Fort VII, w którym to niewiele można było zobaczyć Very Happy W Cybulicach Dużych minimalnie przejechaliśmy skręt na niebieski szlak, dlatego też musieliśmy zawrócić na trasę przejazdu. Niebieski szlak zaprowadził na w piękne leśne tereny. Prócz bujnej roślinności udało mi się dojrzeć salamandrę. Oczywiście zwierzyna i nas dostrzegła. Szczególnie Culicidae czyli komary-wampiry, które wykorzystywały każdy moment, by wbić swój aparat gębowy kłująco-ssący w nasze odkryte ciała. Atrakcji nie brakowało gdy znaleźliśmy się na żółtym szlaku zwanym Traktem Napoleońskim. Na ogromnej łące na naszej drodze znalazł się Kanał Ł-9, który jest dopływem Kanału Łasicy. Po mostku nie było zbytnio śladu, natomiast wycieczka musiała pokonać akwen wodny. Tylko Andrzejowi udało się przejechać rowerem wodę. Reszta po prostu przeszła w wodzie po kolana, co i tak nie było takie najgorsze przy upalnej pogodzie. Najbardziej urokliwym miejscem był mostek nad Łasicą, z którego roztaczał się wspaniały widok w obie strony kanału. Traktem Napoleońskim skierowaliśmy się do Leszna. Muszę przyznać, że trasa dosyć trudna mimo tylko 35 km trasy. Piach lub błoto i woda to "atrakcje" kampinoskich szlaków. Zdecydowanie zgłaszam się na kolejną wycieczkę rowerową do Kampinosu!!!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BiegamSobie dnia Sob 21:18, 05 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BiegamSobie




Dołączył: 30 Paź 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:57, 05 Cze 2010    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Fotki powyżej. Trochę późno ale Piccassa dziś nie chciała współpracować..




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AS
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:17, 08 Cze 2010    Temat postu: Relacja z wyprawy

Zgodnie z planem w sobotę odbyła się pierwsza rowerowa wyprawa Koła Turystów Kampinoskich. W wyprawie wzięły udział 4 osoby - ja, Machnaś (znany tutaj jako BiegamSobie) i dwoje rowerzystów.

Mimo usilnych starań pań kasjerek w kasach Dworca Zachodniego, udało nam się kupić bilety na pociąg "Słoneczny" i w ostatniej chwili zająć miejsca w przedziale rowerowym. Nowoczesny pociąg szybko mknął po wyremontowanych torach i zanim się zorientowaliśmy, przybyliśmy do Legionowa. Następną stacją był Chotomów, gdzie według zapowiedzi Machnasia mogło dołączyć do wyprawy nawet do 10 osób. Mimo szumnych zapowiedzi na chotomowskim peronie pojawił się tylko Machnaś, który od początku tłumaczył się z fiaska jego rekrutacji uczestników wyprawy z łosiem. Jak widać poniżej tłumaczenia te nie przybrały zbyt sensownej formy:





Dwa przystanki za Chotomowem nasz pociąg zatrzymał się w Modlinie, czyli u kresu naszej podróży żelaznym szlakiem.





Na stacji przygotowaliśmy się do wyruszenia na trasę wycieczki, jedni poprawili plecaki, inni (szczególnie podekscytowani) założyli kask... Machnaś był tak zafascynowany czekającą go wyprawą, że nie zauważył, biedaczysko, że pomylił przód z tyłem jego kasku, mimo to nie wyglądał na niezadowolonego:





Po dokonaniu ostatniej korekty (orientacji kasku Smile), wyruszyliśmy w trasę. Przejechaliśmy most nad Narwią, z którego rozpościera się widok na Twierdzę Modlin. Dojechaliśmy do błękitnego mostu nad Wisłą, za którym zaraz skręciliśmy na zachód-północny-zachód.



Widok na Twierdzę Modlin z mostu nad Narwią




Większość zdjęć była robiona podczas jazdy, dlatego mogą być lekko przekrzywione



Zmiana zaplanowanej trasy i przejazd przez Kazuń Nowy, wpłynęły na podniesienie atrakcyjności wycieczki, ale o tym dalej. Po minięciu jednostki wojskowej w Kazuniu dojechaliśmy do granicy Kampinoskiego Parku Narodowego. Droga wprowadziła nas do Boru Kazuńskiego, gdzie postanowiliśmy urządzić postój na śniadanie i drobne regulacje rowerów.


Wjeżdżamy w granice KPN



Pierwsze miejsce na postój (Fort VIII), które wytypowałem na podstawie mapy, okazało się być zajmowane przez wojsko. Następny fort (Fort VII) okazał się bardziej gościnny i bez przeszkód znaleźliśmy nasłonecznioną polanę, w sam raz na chwilę odpoczynku.


Droga do Fortu VIII


Siodełko w regulacji, rower na łonie natury



Gdy pozostali uczestnicy wycieczki byli zajęci swoimi sprawami zrobiłem kilka zdjęć i pojechałem na poszukiwania bunkrów, przecież Fort VII nie mógł być samą polaną... Nie musiałem długo szukać, bunkry się szybko znalazły, jedyną niedogodnością były roje komarów, zamieszkujące zacienione okolice wejścia do fortu (w oddali słychać było jeszcze coś jakby osy...). Zrobiłem zdjęcie fortu i wróciłem po resztę, żeby wszyscy chętni mogli zwiedzić jego wnętrze.




Umiejscowienie fortów i nasza trasa do Fortu VII





Pierwszy przybył Machnaś, zrobił kilka zdjęć, przyciągnął jeszcze więcej komarów i wszedł do bunkra. W bunkrze jak to w bunkrze - bałagan, ciemno, chłodno i wilgotno. Atrakcyjne były wąskie korytarze i tajne przejścia przez dziury w ścianach, jednak z powodu braku wystarczająco mocnego oświetlenia, nie zagłębialiśmy się zbyt głęboko w trzewia fortyfikacji.


fot. Machnaś


"Freski" przy wejściu do fortu






Sala balowa Fortu VII


Wejście do tajnego przejścia...


...i samo tajne przejście



Popędzani przez komary, ruszyliśmy w dalszą drogę. Przejechaliśmy przez Cybulice Małe, w Cybulicach Dużych wjechaliśmy na wijący się niebieski szlak. Po drodze napotkaliśmy jeden z licznych krzyży kampinoskich i przypadkiem zboczyliśmy na "Kościelną Drogę". Droga ta doprowadziła nas do szosy prowadzącej do Starej Dąbrowy (co naszym celem nie było), i kolejnej kapliczki. Z konieczności zawróciliśmy i odnaleźliśmy nasz szlak, którym dojechaliśmy do "dostrzegalni przeciwpożarowej".





Już na niebieskim szlaku




Głębiej w lesie drogi były piaszczyste, co utrudniało jazdę


Dalej na niebieskim szlaku; fot. Machnaś


Dostrzegalnia przeciwpożarowa



I tym razem udało się uzyskać zgodę leśniczego na obejrzenie Puszczy ze szczytu wieży przeciwpożarowej. Wspinaczka na górę zaowocowała wykonaniem kilku fotografii (i chwilową ucieczką przed komarami).




Widok na Warszawę, po lewej stronie zdjęcia doskonale widoczne jest najwyższe wzniesienie na Mazowszu - góra śmieci (wysypisko "Radiowo")



Po krótkiej przerwie, pojechaliśmy w dalszą drogę, jeszcze niebieskim szlakiem. Im bliżej było do Starej Dąbrowy, tym droga wiodła przez coraz bardziej piaszczyste i pagórkowate części Puszczy. Podjazdy pod piaszczyste wzniesienia nie należały do najłatwiejszych, momentami musieliśmy schodzić z rowerów i wpychać je pod górę.




Typowa droga pod górę; fot. Machnaś


fot. Machnaś



Zza jednego z pagórków wyłoniło się schronisko ZHP w Starej Dąbrowie, obok którego tylko przemknęliśmy. Zdążyłem tylko zrobić zdjęcia pamiątkowego głazu PTTK i "szlakowskazu" i już nas tam nie było.







Za schroniskiem zmieniliśmy szlak z niebieskiego na żółty i wyjechaliśmy z lasu. Rozpoczęła się część wycieczki prowadzącą przez łąki. Praktycznie od razu przestaliśmy być nękani przez komarzyce, ich miejsce zajęło prażące nas słońce, przed którym nie kryły już nas konary drzew... Po przejechaniu krótkiego odcinka szosą, podążyliśmy szlakiem na południe-południowy-wschód. Najpierw minęliśmy opłotki Starej Dąbrowy, później krzaki by w końcu wjechać na szeroki pas łąk.



fot. Machnaś




fot. Machnaś



Na łące zaczęliśmy odczuwać skutki majowych deszczy. Ze względu na skąpą szatę roślinną woda nie wsiąkała w ziemię, tworząc błota i kałuże. Największy akwen wodny stanął przed nami w miejscu gdzie wcześniej był mostek nad strumieniem, niegdyś spokojnie przelewającym się przez łąki... To było jednak kiedyś, teraz mieliśmy przed sobą rozlany strumień i żadnej innej drogi niż właśnie przez niego.


Tu był mostek; fot. Machnaś



Zdjęcie, jak to często bywa, nie oddaje dokładnie rozmiarów rozlewiska, które mieliśmy przed sobą (ale ocean to też nie był). Niewiele się zastanawiając ruszyłem naprzód, wprost do wody, by dać przykład pozostałym jak pokonać wodę mamy.


fot. Machnaś


Udało się! Przejechałem przez całe bajoro. Niestety nie udało się tego dokonać "suchą stopą" - woda była zbyt głęboka, by nie zamoczyć stóp, nie przestając pedałować. Pozostali uczestnicy wycieczki postanowili jednak pokonać wodę prowadząc rowery obok siebie. Woda w najgłębszym miejscu sięgała do kolan (na zdjęciach nie widać tego momentu). Oto krótka fotorelacja z przeprawy:









Po pokonaniu zalewu, zatrzymaliśmy się na krótki postój, połączony z posiłkiem i kontemplacją otaczającej nas przyrody. Pasztet Belgijski okazał jednak się nie do końca smaczny, z tego powodu był to jego ostatni udział w wyprawach Koła. Nie pozwalając zastać się stawom, pojechaliśmy przed siebie. Do samego końca pasa polan pokonywaliśmy mniejsze i większe przeszkody wodne i błotniste. Ostatnią przeszkodą był rów melioracyjny w Nowej Dąbrowie, idący wzdłuż drogi odgraniczającej pas łąk od następnego lasu. Tym razem już wszyscy zsiedliśmy z rowerów i przeprowadziliśmy je na suchy ląd.







Drogą ruszyliśmy na zachód, dojechaliśmy do skrzyżowania, na którym stały kolejne krzyże i gdzie natrafiliśmy na nasz żółty szlak, który zginął nam gdzieś na łące. Skrzyżowanie okazało być się miejscem dość urokliwym, dzięki czemu zostało ono uwiecznione na poniższej panoramie:

[link widoczny dla zalogowanych]



Na drodze do skrzyżowania; fot. Machnaś


Konsekwentnie jadąc do Leszna, przemieszczaliśmy się już głównie na południe. Część trasy wypadło przebyć nam "Traktem Napoleońskim" (którego mianem Machnaś błędnie ochrzcił cały żółty szlak), zanim jednak wjechaliśmy na szlak piękne okoliczności przyrody zatrzymały nas na chwilę na śluzie na Kanale Łasica. Szczególnie poruszony pięknem przyrody był Machnaś, nie ma co się dziwić naprawdę było pięknie. Z tego powodu przy śluzie stały dwie wiaty, jednak wyglądały na mało używane. Stosunkowo duża odległość tego miejsca od Warszawy na szczęście chroni go przed zadeptaniem przez turystów.


Kanał Łasica


Wszyscy uczestnicy wycieczki na śluzie


Wiaty przy śluzie


Zachwycony Machnaś



Dalej szlak wiódł wąską ścieżką, przez gęsto zarośnięty, podmokły, liściasty las. Dobra droga szybko jednak się skończyła i pod kołami znów pojawił się piach...




fot. Machnaś





W Posadzie Łubiec zatrzymałem się na chwilę, by sprawdzić na mapie dalszą drogę. Moją chwilę nieuwagi podstępnie wykorzystało moje siodełko - skutecznie zaatakowało moje spodenki. Dla spodenek atak okazał się śmiertelny w skutkach... porwane trafiły na cmentarz zniszczonych rzeczy - do śmietnika... Mapa jednak okazała się bardziej przyjazna i uprzejmie wskazała dalszą drogę do Leszna. Pojechaliśmy przez pola, by za nimi znów zagłębić się w las. Szybko minęliśmy Julinek i dokładnie tą samą, wąską ścieżką, którą szliśmy na wyprawie "Z małpami pod ramię" (http://www.ktk.fora.pl/zapowiedzi-i-relacje,13/10-02-21-z-malpami-pod-ramie,40.html) przemknęliśmy na pętlę autobusową w Lesznie, będącą kresem wyprawy "Z łosiem na dwóch osiach".












____________________________

Początkowa część trasy wycieczki uległa zmianie w trakcie wyprawy, co bardzo pozytywnie wpłynęło na atrakcyjność wyprawy (zwiedzanie bunkrów). Obyło się bez awarii rowerów oraz uszkodzeń ciała. Ciągłe deszcze spowodowały ogromny przyrost liczby komarów, które zażarcie nas atakowały.
Innych zwierząt zbyt wiele nie spotkaliśmy, Machnaś widział salamandrę, ja kota w Łubcu. Najgodniejszymi zapamiętania z tej wyprawy były przeprawy przez wodę oraz gwiazda wyprawy - Machnaś (którego serdecznie zapraszam na kolejne wycieczki). Na pętli w Lesznie mój licznik rowerowy wskazał 35,2 przejechanych kilometrów, a więc szacunek trasy okazał się bardzo dokładny (aż sam się zdziwiłem). Następna wyprawa Koła będzie wyprawą tajną, nie będzie zapowiedzi, ukaże się tylko relacja. Kolejna wyprawa rowerowa odbędzie się w jak najbliższym terminie, tytuł i trasa są już gotowe Smile.





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AS dnia Czw 23:17, 30 Cze 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BiegamSobie




Dołączył: 30 Paź 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:59, 10 Cze 2010    Temat postu:

Gwiazdą wyprawy nie byłem, przewodnikowi i organizatorowi się co pomyliło Wink

Wyprawa super udana i relacja z wyjazdu również. Dodam tylko, że przeprawiając się przez wodę nie mogłem sobie robić zdjęć. Więc proszę skasować pod nimi podpis Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez BiegamSobie dnia Czw 12:00, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AS
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:19, 10 Cze 2010    Temat postu:

Nie dość, że gwiazdor to jeszcze jaki skromny Smile.

Święta racja, sam nie mogłeś robić tych zdjęć, podpis poprawiony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AmbasadorWierch




Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Grodzisk Maz.

PostWysłany: Pon 10:46, 21 Cze 2010    Temat postu:

W kwestii organizacyjnej - jak wygląda sprawa przewozu rowerów autobusami podmiejskimi? Wolno/ nie wolno/ trzeba się ugadać z kierowcą/ czy jeszcze inaczej? A wie ktoś może, jak jest w PKSach?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AS
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:58, 21 Cze 2010    Temat postu:

Nie wiem jak jest w PKS, ale w komunikacji miejskiej rowery przewozi się bez opłat. Jednym warunkiem przewozu rowerów jest nie utrudnianie podróży pozostałym pasażerom, czyli musi być miejsce. W Lesznie jest końcowy przystanek, więc z miejscem nie było problemu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.ktk.fora.pl Strona Główna -> Wycieczki / Zapowiedzi i relacje wycieczek KTK Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin