Forum www.ktk.fora.pl Strona Główna

 2010-02-21 Z małpami pod ramię

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
AS
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 7:53, 15 Sty 2010    Temat postu: 2010-02-21 Z małpami pod ramię

Zapraszam na następną wycieczkę.





Ogłoszenie do pobrania w formacie pdf: [link widoczny dla zalogowanych]


Pozom trudności w śniegu, bez śniegu znacznie niższy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AS dnia Pon 21:41, 12 Mar 2012, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AS
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:19, 22 Lut 2010    Temat postu: Relacja z wycieczki

Wczoraj byliśmy na kolejnej wyprawie KTK. Wyprawie bardzo udanej, nawet najciekawszej ze wszystkich oficjalnych wycieczek Koła, ale o tym w dalszej części.

Na pętli zjawiłem się o czasie, w oczekiwaniu na vice-prezes KTK i odjazd autobusu 719 (a nie 712 jak jest napisane w ogłoszeniu), bawiłem się Force Ball'em - żyroskopowym przyrządem do ćwiczenia przedramienia i nadgarstka.





Force Ball



Niestety kulka się znarowiła i wypadła mi z ręki, pech chciał, że wpadła pod autobus...


Zielona plamka przy pierwszym lewym kole to właśnie mój nieszczęsny Force Ball...



Zdjęcie wykonałem, żeby zlokalizować zabawkę, ale na małym ekranie aparatu nie była widoczna Sad. Byłem już gotów pozostawić ją w bliżej mi nie znanym miejscu w podautobusowych czeluściach, ale przybyła odsiecz! Very Happy. Tak proszę Państwa pani vice-prezes przyszła nie spóźniona (ale kilka minut przed odjazdem autobusu, więc w sumie można uznać, że się spóźniła na zbiórkę Smile) i w dodatku od razu znalazła kulę i z narażeniem (i uszczerbkiem) czystości jej garderoby odratowała moją zabaweczkę, za którą ona sama nie przepada, chwała jej za to! Smile



Oto wiekopomna chwila przybycia na czas vice-prezes KTK Smile



Bez dalszych nieprzyjemnych przygód dojechaliśmy do Leszna, gdzie zaopatrzyliśmy się w oficjalny napój wycieczek KTK - "Klik" tym razem w wersji oranżady pomarańczowej (masła maślanego w sklepie niestety nie było). Nadzwyczajność tego napoju polega na efektach dźwiękowych oraz rozbryzgowych występujących przy otwieraniu butelki Smile, naprawdę polecam.


Kościół parafialny w Lesznie


Klik - oranżada pomarańczowa



Zaopatrzeni w prowiant wyruszyliśmy na szlak, nasz entuzjazm był tak wielki, że początkowo nie zauważyliśmy, że idziemy nie tym żółtym szlakiem, którym powinniśmy... Nasza nieuwaga na szczęście kosztowała nas tylko kilkaset metrów dodatkowo do przejścia.


Przygotowania do drogi





Pogoda tym razem dopisała, było ciepło (jak na luty) i słonecznie, las prezentował się naprawdę pogodnie.






Dość szybko vice-prezes znalazła sobie interesujące zajęcie - fotografowanie zwierzęcych tropów. W lesie było jeszcze wystarczająco dużo śniegu, żeby materiałów do fotoreportażu było pod dostatkiem (czasami śniegu było wystarczająco dużo, żeby zapaść się w niego po kolana). Oczywiście w pobliżu Leszna najwięcej tropów pozostawiły po sobie psy, ale nieco dalej udało nam się zarejestrować ślady saren.


Trop psa


Trop sarny



Droga do Julinka przebiegała wzdłuż trasy kuligów i w poprzek trasy saren. Na tym krótkim odcinku napotkaliśmy jeden kulig i jedną sarnę.


Żółty szlak do Julinka


Kulig od przodu...



...i od tyłu Smile



Przy ogrodzeniu dawnej szkoły cyrkowej w Julinku zboczyliśmy ze szlaku i podążaliśmy na wschód wzdłuż muru, ścieżką uczęszczaną obecnie przez sarny. Z tego powodu tempo marszu (brnięcia) nie było zawrotne.




Budynki dawnej szkoły cyrkowej, nawet kształtem dachów przypominają namiot cyrkowy



Portret vice-prezes, wykonany na tym odcinku drogi, podsunął mi pewien pomysł na zdjęcie...



Inspiracja...


...i realizacja pomysłu



W końcu wybrnęliśmy z tej zaśnieżonej ścieżki i dotarliśmy do drogi dzielącej Kampinos na części wschodnią i zachodnią (droga z Leszna na północ), po przekroczeniu której zrobiliśmy postój na herbatę.


Główne wejście do Julinka



Dalsza droga na wschód nie była mniej zaśnieżona, ale przynajmniej na jej części mogliśmy iść pomocnymi w tym wypadku koleinami. Przy okazji wykonałem kolejny eksperyment fotograficzny. Dwa zdjęcia tej samej sceny jedno z filtrem zmiękczającym, drugie bez. Oto efekty:


Zdjęcie z filtrem zmiękczającym


Zdjęcie bez filtra zmiękczającego



Efekt zastosowania filtra zmiękczającego jest dobrze widoczny, a zmiana kolorystyki zdjęć jest efektem przypadkowym i niezależnym od zastosowania omawianego filtra.

Nie docierając jeszcze do żółtego szlaku znaleźliśmy tropy rysia - samego kota niestety nie widzieliśmy - które vice-prezes oczywiście uwieczniła.






Szczęśliwe dotarliśmy do żółtego szlaku (tego którym pomyłkowo wyruszyliśmy na początku wyprawy). Szlak ten z Leszna idzie razem ze szlakiem niebieskim, który dalej odbija do Zaborowa, i tak zrobiliśmy i my.







Niebieski szlak okazał się szlakiem uczęszczanym nie tylko przez ludzi. Najpierw dostrzegliśmy sokoła krążącego nad nami, następnie znaleźliśmy kolejny trop do sfotografowania - tym razem łosia. W dalszej kolejności spłoszyliśmy stadko saren, by w finale napotkać samego króla Kampinosu – łosia. Na szczęście łoś wystraszył się nas bardziej niż my jego i poszedł swoją drogą.


Trop łosia


Zdjęcie typu odszukaj elementy - na tej fotografii są 3 sarny


Łoś



Po pożegnaniu łosia ruszyliśmy dalej krętym niebieskim szlakiem, wycieczka zbliżała się ku końcowi, z czego wyraźnie zadowolona była vice-prezes:





W dalszej części szlaku nie spotkaliśmy już dzikich zwierząt, znaleźliśmy tyko więcej tropów łosi. Przy przydrożnej kapliczce dołączyły do nas dwa ciemne charaktery, które szły za nami krok w krok. Pozbyliśmy się ich dopiero po zachodzie słońca, jednemu z nich udało mi się zrobić zdjęcie:



Przydrożna kapliczka


Ciemny charakter



Ostatni etap wyprawy przebiegł bez przeszkód, jedynie na nieosłoniętym odcinku drogi dokuczał nam wiatr, przed którym schroniliśmy się wchodząc w zabudowania. Przy pierwszych domach Koloni Zaborów spotkał nas młody, czarny i bardzo sympatyczny pies. Pies postanowił, że będzie nasz i towarzyszył nam przez około 0,5 km, po czym znudziło mu się być naszym i wrócił tam skąd pochodził.


Samotna brzoza na granicy pól i lasu



Po przejściu końcowego odcinka trasy biegnącego wzdłuż szosy, dotarliśmy do Zaborowa, skąd do domów zabrało nas 719.


____________________________

Wycieczka była nadzwyczaj udana, nie tyko dzięki dobrej pogodzie, ale przede wszystkim ze względu na nasze spotkania z dzikimi zwierzętami (małp niestety nie widzieliśmy, ale na pewno chowają się w którymś z budynków w Julinku). W trakcie tej wyprawy pokonaliśmy około 11 km przez śnieg (czasami po kolana), krokomierz wskazał liczbę 17392 kroków. Następna wycieczka już wkrótce.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AS dnia Pon 21:53, 12 Mar 2012, w całości zmieniany 21 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BiegamSobie




Dołączył: 30 Paź 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:51, 28 Lut 2010    Temat postu:

Niezdrowo pić chemiczną oranżadę przy takim wysiłku jak kilkugodzinny marsz:D Po za tym jak zwykle świetna relacja z wyprawy. Tak trzymać!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.ktk.fora.pl Strona Główna -> Wycieczki / Zapowiedzi i relacje wycieczek KTK Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
gGreen v1.3 // Theme created by Sopel & Programosy
Regulamin